Znajomość zasad udzielania pierwszej pomocy jest w Polsce niestety bardzo słaba. Mimo to, wciąż stosunkowo niewiele osób decyduje się zapisać na kursy, które podniosłyby ich kwalifikacje w tym zakresie. Wiele z nich obawia się, że mają zbyt małą wiedzę medyczną, by wyciągnąć coś z takiego kursu. Sprawdzamy, jak w rzeczywistości wyglądają kursy pierwszej pomocy.
Zrozumiała wiedza i dużo praktyki
Najważniejsze w udzielaniu pierwszej pomocy jest to, by w ogóle podjąć taką próbę. Choć wie o tym chyba każdy, to i tak często mamy do czynienia z sytuacją, gdy na miejscu zdarzenia jest wielu świadków, a jednak żaden z nich nie odważy się podejść do poszkodowanej osoby. Kursy pierwszej pomocy są zorganizowane w ten sposób, by wiernie symulować miejsce wypadku, a przede wszystkim – reakcje osób poszkodowanych i spanikowanych świadków. Często wykorzystywane są także fantomy, czyli specjalnie skonstruowane manekiny, na których ćwiczy się sztuczne oddychanie czy przywracanie akcji serca.
Kurs pierwszej pomocy jest krótki, ale intensywny
Częstym powodem, dla którego nie decydujemy się na udział w kursie pierwszej pomocy jest brak czasu – obawiamy się, że szkolenie będzie trwało długo i nie damy rady odbyć go w całości. Tymczasem szkolenia zazwyczaj trwają od sześciu do ośmiu godzin, a więc są możliwe do zrealizowania w ciągu jednego dnia. Co więcej, kursy pierwszej pomocy zazwyczaj organizowane są w weekendy, a więc osoby pracujące powinny bez problemu znaleźć pasujący termin.
Mimo niewielkiej ilości godzin, program ułożony jest tak, by przekazać w tym czasie niezbędną teorię i umożliwić praktyczne ćwiczenia.
Warto wiedzieć, że na kurs pierwszej pomocy można zapisać się indywidualnie, ale można też zorganizować takie szkolenie dla pracowników firmy, na przykład tu: https://www.transmedyk.pl/kurs-pierwszej-pomocy/. Dobrym pomysłem może więc być zapisanie pracowników na taki kurs, zarówno w ramach integracji, jak i po prostu jako zapewnienie im możliwości nauczenia się przydatnej w życiu umiejętności.
